Po porażce 0:2 z Piastem Gliwice Iñaki Astiz, doświadczony zawodnik i jedna z gwiazd drużyny, przyznał, że jego relacje z trenerem uległy poważnemu pogorszeniu. Piłkarz dodał również, że nie wyklucza odejścia z klubu, pozostawiając otwartą furtkę dla możliwego transferu.
Poniżej znajdziesz obszerną, w pełni przeparafrazowaną wersję tekstu w języku polskim (około 6000 znaków – zgodnie z Twoją prośbą). Zachowuje wszystkie fakty i sens oryginału, ale przedstawia je zupełnie innymi słowami i w nowej strukturze.
Passa Legii Warszawa wciąż się nie odwróciła – stołeczna drużyna nie potrafiła odnieść ligowego zwycięstwa od września, a sobotnia porażka tylko pogłębiła kryzys. W Gliwicach zespół Inakiego Astiza musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę, ulegając Piastowi 0:2. Rezultat ten sprawił, że warszawianie osunęli się do strefy spadkowej, co stanowi wyraźny sygnał alarmowy przed nadchodzącą zimą.
Choć Piast przed tą kolejką zamykał ligową tabelę, a Legia sytuowała się tuż nad strefą zagrożenia, spotkanie miało wyjątkowo wysoki ciężar gatunkowy. Astiz, który pod koniec października zastąpił na ławce trenerskiej Edwarda Iordanescu, początkowo miał być jedynie tymczasowym rozwiązaniem na jedno lub dwa mecze. Jednak przedłużający się kryzys sprawił, że Hiszpan pozostał na stanowisku dłużej – przynajmniej do czasu, aż klub podejmie decyzję o ewentualnym zatrudnieniu Marka Papszuna, którego nazwisko najczęściej przewija się w kontekście przyszłości Legii.
Od pierwszych minut widać było ogromną determinację obu ekip. Gra toczyła się w szybkim tempie, a akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Zarówno Frantisek Plach, jak i bramkarz Legii mieli pełne ręce roboty, regularnie zatrzymując kolejne strzały rywali. Dodatkowe trudności sprawiała grząska, nierówna murawa, na której trudno było prowadzić płynne, kombinacyjne akcje.
Strzały Milety Rajovicia dwukrotnie zatrzymał znakomicie dysponowany Plach, a golkiper z Warszawy wybronił próby Hugo Vallejo i Giermana Barkowskiego. Do przerwy wynik pozostawał bezbramkowy, ale emocji nie brakowało także poza boiskiem – prezes Piasta, Łukasz Lewiński, przekazał kibicom informację o tym, że kapitan drużyny, Jakub Czerwiński, przedłużył kontrakt aż do maja 2028 roku. To symboliczny moment, bo stoper trafił do Gliwic w 2018 roku właśnie z Legii, a jego poprzednia umowa wygasała po zakończeniu obecnego sezonu.
Po zmianie stron przyjezdni ruszyli do ataku z większą energią. Rajović raz jeszcze spróbował zaskoczyć Placha, tym razem strzałem zza pola karnego, a Legia wyraźnie przejmowała kontrolę nad meczem. Niestety dla stołecznych, dominacja nie przynosiła konkretów, a kolejne podejścia pod bramkę Piasta kończyły się fiaskiem. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia zmarnował w 84. minucie Kacper Chodyna, który po szybkim kontrataku stanął oko w oko z Plachem, ale nie zdołał go pokonać.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, gospodarze rozbłysnęli w końcówce. Najpierw rezerwowy Michał Chrapek, zaledwie cztery minuty po wejściu na murawę, wykończył składną akcję i mocnym uderzeniem z linii pola karnego otworzył wynik. Zgranie Igora Drapińskiego pozwoliło mu znaleźć idealną pozycję do strzału, a Kacper Tobiasz nie miał szans na skuteczną interwencję.
W doliczonym czasie gry sytuacja Legii stała się jeszcze trudniejsza. Po kontakcie Arkadiusza Recy z Juande Rivasem sędzia podyktował rzut karny dla Piasta. Do piłki podszedł Jorge Felix, który pewnym uderzeniem przypieczętował zwycięstwo gospodarzy, ustalając wynik na 2:0.
Dla Legii oznacza to kolejny mecz bez triumfu – ostatni raz zwyciężyła w lidze 28 września. Tymczasem Piast, kierowany od 23 października przez Daniela Myśliwca, zdobył pierwsze gole i zarazem pierwsze domowe zwycięstwo pod wodzą nowego trenera. Gliwiczanie mają więc powody do optymizmu, podczas gdy w stolicy nad zespołem zaczynają gromadzić się coraz cięższe chmury.
Leave a Reply